Katolik… grzesznik… drobny złodziejaszek… Leopold Socha, Polak ze Lwowa – przez jeszcze rok działał również zostawiał schronienie pokrywającej się w pionach grupie uciekinierów z getta. Za pieniądze. Zawsze toż, co inwestowało się możliwością do zawodu, doprowadziło do rozpoczęcia głębokiej więzi emocjonalnej pomiędzy Sochą a uciekinierami, rosnąc w męską grę o ludzkie życie.